28 kwi 2015

Przepis na zmarnowanie dnia według Irmy Pince


Rozdział 22. pojawi się w najbliższy lub w następny weekend. I tym razem (chyba) nie rzucam słów na wiatr. Rozdział już od jakiegoś czasu jest napisany, teraz jedynie leżakuje, aby nabrać mocy.
A tu wrzucam jeszcze trochę niepoprawnej i, co tu dużo mówić,  głupawej, ale jednak dość bliskiej mi przez to (a Wam?) Irmy ;)
Zapłaszam.






2  IV 1977,  Hogwart, Pokój Wspólny



Już od dawna go nie spotkałam. Pilnuję się, jak mogę. Zdałam sobie sprawę z tego, że wcześniej, nieświadomie, daję słowo!, zawsze, idąc na zajęcia, wybierałam taką trasę, na której mijałam się z Gryfonami. Wcale tego nie planowałam, ale nogi same mnie niosły tam, gdzie chciały. Moja podświadomość lepiej wiedziała, którędy chcę przejść. Wcześniej tak o tym nie myślałam i widzę to dopiero teraz, gdy tak bardzo staram się unikać jakichkolwiek spotkań. Pilnuję się, aby przypadkiem nie przejść przez korytarz, na którym mogą w danej chwili czekać na zajęcia lub aby nie zejść do Wielkiej Sali w tej chwili, kiedy zazwyczaj oni się tam pojawiali. Kosztuje mnie to sporo kombinowania, czasem wręcz stresu i szybkich zawrotów, kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli, ale na razie idzie mi to dobrze.
Nie chcę go widywać. Może kiedy przestanę czerpać durną, irytującą radość z samego zobaczenia go choćby kątem oka, uda mi się wyplewić to głupie, cóż, zauroczenie. Tfu!
Zaczęłam go unikać w momencie, kiedy zrozumiałam, że zaczęłam mu poświęcać każdą myśl. Każdą radość, każde zmartwienie czy zastanowienie, wszystko, absolutnie wszystko, sprowadzało się w końcu do jego osoby. Nie mogę sobie pozwolić na tak szczeniackie miłostki. Doprawdy, ogłupił mnie jak jakąś pierwszoroczniaczkę. Wystarczyło mi z daleka zobaczyć, jak wybucha śmiechem, żebym sama śmiała się przez resztę dnia. Żebym uśmiechała się do pająka, liścia, a nawet do Filcha. Wystarczyło mi zobaczyć go z dziewczyną lub jak przytula którąś z koleżanek, żebym przez tydzień czuła palące uczucie zazdrości i uważnie obserwowała daną delikwentkę. Bym studiowała uważnie jej wygląd i najdrobniejszy gest. Bo przecież doskonale wiem o tym, jak bardzo nie mam u niego szans. Brzmi jak obłęd, czyż nie? Musiałam to jakoś ukrócić.
Najprostszym sposobem wydało mi się zaprzestanie widywania go. Znam już chyba na pamięć jego plan i wiem, jak poruszać się po zamku, aby go nie spotkać.  I faktycznie pozbyłam się tych idiotycznych myśli, analizujących całe dnie to, co zobaczyłam przez zaledwie sekundę. Ale nie jest ani trochę lepiej. Powiedziałabym, że jest jeszcze gorzej. W ramach substytutu nie mogę się pozbyć myśli o tym wszystkim, czego nie zobaczyłam przez te prawie dwa miesiące. Jak wygląda? Jak się czuje? Co u niego? Czy dalej uśmiecha się tak często czy może coś go trapi? Czy dalej urządza z kolegami głupie żarty, a może już ich zaprzestali? Innymi słowy, zwyczajnie tęsknię. I z całej tej sytuacji właśnie ten fakt tęsknoty jest najbardziej żenujący. Nie mam absolutnie żadnego prawa! A jednak… a jednak nie potrafię utrzymać na wodzy moich myśli przez choćby kwadrans. Przez głupie piętnaście minut nie potrafię go nie wspomnieć. I nie westchnąć bez tego głupiego poczucia, że czułabym się o niebo lepiej, gdybym tylko mogła go zobaczyć.
Jakby tego było mało, fakt, że zostały prawie dwa miesiące do zakończenie Hogwartu, wręcz odejmuje mi czucie w kolanach. Nogi mam jak z waty, kiedy schodzę na śniadanie z duszą na ramieniu, myśląc tylko o tym, by nie natknąć się na Syriusza i jednocześnie tak bardzo pragnąc go spotkać. Bo przecież towarzyszy mi ta przytłaczająca świadomość, że już za niedługo nie będzie ku temu okazji. To ostatnie takie chwile, kiedy jeszcze mogę nacieszyć moje głupie ślepia jego widokiem. Jego śmiechem i błyskami tajemniczego spojrzenia. Za kilka tygodni opuszczę mury zamku i prawdopodobnie już nigdy więcej go nie zobaczę. Ani zamku, ani Syriusza. Merlinie, nie wyobrażam sobie tego. Chciałabym z gryfońską odwagą  patrzeć w przyszłość, ale boję się jej jak ognia. Kruk to nie lew. Co, jeśli nie będę potrafiła ułożyć sobie życia w prawdziwym świecie, nie w murach szkoły? A jest to wysoce prawdopodobne, skoro nie potrafię nawet spojrzeć w oczy chłopaka, który śni mi się po nocach. Chcę, nie, muszę go w końcu spotkać. Czasem chciałabym, żeby wiedział o mnie. Chciałabym zobaczyć, jak zareaguje. A potem dochodzi do mnie, jak bardzo zabolałaby mnie wtedy rzeczywistość.
Nie lubię używać wydumanych i patetycznych zwrotów i nie, nie napiszę tu, żebym miała usychać z tęsknoty. Co to, to nie. W życiu się też nie przyznam do tego, że odczuwam dziwną pustkę wewnątrz, że mnie aż skręca i że nie mam apetytu. O nie. Przecież mam jeszcze resztki honoru… prawda? I nie napiszę też, że czuję palącą potrzebę zobaczenia go. W życiu.
Bo przecież nie mogę go spotkać! Nie mogę zawracać sobie głowy kimś zupełnie dla mnie obcym, kimś, kto tak bardzo nie pasuje do mojego świata, że… że wręcz brakuje mi słów. Powinnam, ba!, pragnę z całego serca, skupić się na egzaminach. Zejść na ziemię.  
Ale wczoraj rano, niechcący, przysięgam!, przypomniałam sobie jego pieprzyk na lewym policzku.
Myślałam, że oszaleję.
Cały dzień na zmarnowanie…




7 komentarzy:

  1. biedna ta Irma... to już nie jest zwykle zakochanie, to jest psychoza. a przeciez tak wlasciwie w ogole go nie zna. to nie jest wiec jednak zakochanie a jakies fatalne zauroczeniexD ale mam nadzieję, że jak opusci Hogwart,, to sie z tego wyleczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko powiedzieć. Zaszyje się w książkach i skupi na czymś innym, aż w końcu się zestarzeje. A po drodze, gdy Syriusz trafi do więzienia, będzie należała do tych, którzy uwierzyli w jego winę. Pewnie w 1993 roku, kiedy Syriusz ucieknie z więzienia i wtargnie do Hogwartu, gdzie przecież pracowała, będzie bliska zejścia na zawał ;)

      Usuń
  2. Trochę mi się zeszło zanim tu dotarłam, ale trochę bardzo się zaczytałam w pewnym opowiadaniu i jakoś tak nie po drodze mi było. No, ale nic to – zaraz się nadrobi ;).
    Właściwie od początku wydawało mi się, że chodzi o Syriusz (prawie zawsze chodzi o niego w podobnych tekstach), więc jakiegoś specjalnego zaskoczenia nie było i chyba nie miało być, prawda? Całkiem przyjemny przerywnik z zakochaną dziewczyną na celowniku i zupełnie nie zakochanym Huncwocie. Właściwie szkoda trochę, że tak mało Irmy w tym tekście – w sensie jej osobowości – a tak dużo Syriusza. O Irmie mogłabym powiedzieć tylko tyle, że jest strasznie nieśmiałą osobą, która nie potrafi wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o własne szczęście. Zawsze będzie żałować, że nie miała odwagi spróbować i pewnie jeszcze przez długi czas będą prześladować ją kompleksy, a szkoda dziewczyny.
    Pozdrawiam ;)
    P.S. Jestem kołek, dopiero teraz ogarnęłam, że nie przeczytałam rozdziału - zjawię się niedługo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpowiedz, co to za opowiadanie, może mnie też wciągnie? ;>
      Nieee, to nie była absolutnie żadna tajemnica. W zakładce banialuki jest też inny tekst pisany z jej perspektywy i już tam Irma zdradza, że odbiło jej przez takiego jednego Syriusza. ;)
      Dziewczę jest zakompleksione, ale jednocześnie przy tym jest realistką i wie, że przy wszystkich pannicach, które kręcą się wokół Syriusza, miałaby marne szanse. Z góry próbuje pogodzić się z porażką.

      Usuń
    2. FF do Dragon Age'a, ale łap: http://strazniczka-ellen.blogspot.com/
      Ale to było dawno i nie pamiętam (toż ja mam sklerozę).
      Niska, lecz zawsze jest! Troch wyższa samoocena i mogłaby startować, a nóż widelec by się udało?

      Usuń
  3. A ja jednak mogę się trochę wczuć w jej sytuację ;) Widać, że bardzo emocjonalna dziewczyna. A pisze tyle o Syriuszu, bo w końcu to jest jej pamiętnik. Po co ma pisać o sobie?
    No i bez przesady z tą psychozą, jak się człowiek zauroczy to ciężko jest z tego potem wyzdrowieć ;p Wtedy nie myśli logicznie ani rozsądnie. Trudny etap to dorastanie, niech skonam.. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki rodzaj psychozy, przez którą przechodzi 90% społeczeństwa, tak mi się wydaje :D

      Usuń

Dziękując za uwagę i poświęcony czas, nieśmiało pragnę dodać, że będę bardzo wdzięczna za każdą szczerą opinię czy choćby znak zainteresowania pozostawiony na blogu ;)
Layout by Yassmine